Stefka Zdral – „Skończyły nam się dni” – Teatr Alatyr


Resztki z ludzi

Skończyły nam się dni, dlaczego? Dlaczego nam, a nie im? Czy jest to sprawiedliwe? Czy jest to możliwe? Wciąż żyjemy, choć nie mamy już dni. Jak sobie z tym poradzić? Przeżyć? Nie, to zły pomysł.

Zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie koniec świata. A teraz pomyśl, że jest coś dalej. Że zagłada Cię ominęła, udało Ci się przeżyć. Rozglądasz się. Większość drzew obumarła, przestały rodzić owoce, zwierzęta zniknęły, wody wyschły, budowle runęły. Ludzi też nie widzisz. Czy na pewno ich nie ma…? Taką postapokaliptyczną wizję roztacza Teatr Alatyr, mówiąc, że Skończyły nam się dni.

To historia wegetacji dwójki ludzi po apokalipsie absolutnej. Bez nadziei – na ratunek, na jutro, na przeżycie. Uczestniczą oni w procesie powolnego umierania. Paradoksalnie to śmierć jest wybawieniem od życia. Istnieją tylko głód, lęk, niepewność. Zamknięci, czekając na swój koniec, zaczynają wspominać. Kordelia opowiada o królu – ojcu, który wygnał ją z pałacu, bo nie chciała nieszczerze zapewniać go o swoich uczuciach, później o mężu i ich synku, których opuściła – domyśla się, że wszyscy z jej rodziny już nie żyją. Niedługo przychodzi czas i na nią. Ona też odchodzi ze zniszczonego świata. Jednak spektakl nie skupia się na śmierci, ona jest przecież tylko skutkiem życia. Ciężar uwagi przeniesiony jest na zmiany, jakie zaszły w ludziach, w momencie, gdy ich świat się zawalił.

Zwykle boimy się umierać, ale czy boimy się tego co nieznane, czy może szkoda nam zostawiać to, co znamy? Bohaterowie apokalipsy nie mają nic do zostawienia, wszystko zostało zniszczone, nadzieja również; w takiej sytuacji zabicie się staje się marzeniem. Furtką do nicości, wolnej od trosk. Wyraża to tęsknota matki: gdyby tylko miała trzy kule w rewolwerze, po jednej dla każdego z rodziny…. W rozmowie między ojcem (mężem Kordelii) a ich synem została poruszona jeszcze jedna ważna kwestia: człowieczeństwa. Chłopiec pyta się, czy skoro głodują od dawna, to zaczną jeść ludzkie mięso, jak inni? Słyszy: nie. Nie, bo oni są dobrzy. Nie, bo choć jest tak źle, ważne, by się nie poddać, nie zatracić. To ta rzecz, która odróżnia nas od zwierząt. W przestrzeni zawisło niewypowiedziane głośno pytanie: jak ty przeżyłbyś ten czas? Możesz albo bić się o ostatni kawałek chleba, a możesz też się nim podzielić. Bo w tym zdegradowanym miejscu, w którym przyszło nam żyć, wszystko jest zbudowane ze śmieci. Jest to przygnębiające.

Przedmioty mające jakąś rolę w przeszłości, dziś służą za coś innego. Aktualność ich pierwotnego przeznaczenia wygasła. Czy komuś przyda się wózek sklepowy do robienia zakupów, gdy nie ma co jeść? Niewyobrażalne, jak nasza kultura okazała się nietrwała, zostały po niej tylko resztki. Nie ma nic, wszystko zniszczone, to, co było w człowieku – również. To my, wieczne lalki, zdegradowane resztki z ludzi.

A gdyby przenieść to na naszą rzeczywistość? Czy istnieją ludzie, dla których już skończyły się dni? Będąc w teatrze wyraźnie rozgraniczyłam dwa światy: ten sprzed i po apokalipsie, uznając ten drugi za całkowicie abstrakcyjny. Naiwne myślenie. Po powrocie na Czarną Salę miałam okazję porozmawiać z jednym z współtwórców spektaklu. W trakcie przygotowywania scenografii do historii o życiu po końcu świata artyści spędzili kilkanaście dni chodząc po śmietnikach i szukając odpowiednich rekwizytów. Przyjrzeli się wtedy z bliska życiu osób bezdomnych. Czy to nie jest właśnie trwanie w zawieszeniu? Codzienna walka o przeżycie – a po co? Bez nadziei? Ich dni dobiegły końca – ale czy na pewno?

Teatr Alatyr umiejętnie porusza czułe struny. Emocje, które płynęły ze sceny, odebrałam jako bardzo naturalne. Nie współczułam ostatnim ludziom na ziemi, a współodczuwałam z nimi. Spektakl delikatnie dotknął tej wrażliwości, którą każdy nosi w sobie. Każdy inną. W spektaklu pojawiały się cytaty ze znakomitych dzieł literackich: Króla Leara Williama Shakespeara, Ziemi jałowej Eliota, Apokalipsy św. Jana, Drogi Cormaca McCarty’ego, Końcówki Samuela Becketta i Kociej kołyski Kurta Vonneguta. Kultura jest przesycona pytaniami o koniec świata. Tylko ja się czuję wciąż nienasycona, bo chcę więcej.

Stefka Zdral


Źródło: https://issuu.com/animofestival/docs/animo_gazeta3



X