NIE WIEM JAK U WAS, ALE W POLSCE…
,,Będziemy rozmawiać o wszystkim tym, o czym słyszeć już nie chcecie.” – mówi dziewczyna z odważnym, kolorowym makijażem ubrana w czarne, obcisłe body i purpurowe rajstopy, która chwilę wcześniej pojawiła się na kameralnej scenie restauracji Impresja. Brzmi intrygująco?
Nastolatka rozgląda się po publiczności i woła niejakiego Pawła. Chłopak siedzący obok mnie niespodziewanie wstaje i rusza w stronę sceny. Zastanawiam się, czy może ja też zostanę wywołana. Niestety. Przez kolejne 40 minut tkwiłam na niewygodnym, drewnianym krześle. Ale było warto. Ten jakże kontrowersyjny ,,Manifest” w wykonaniu moich rówieśników zdecydowanie przypada do gustu.
Polska, w której tak naprawdę nic nie jest już polskie. Nasz ojczysty rynek został zdominowany przez wielkie, zagraniczne korporacje. Młodzi aktorzy, z dystansem do siebie wartym pozazdroszczenia, świetnie ukazali mentalność naszego narodu. Przenoszą widzów w wędrówkę, która bierze swój początek w typowym polskim domu, prowadzi poprzez wakacje spędzane w Egipcie, gdzie podobno Polkę można kupić za 10 wielbłądów. Następnie kierunek – nowoczesna szkoła rodzenia, a w niej przyszłe matki. Niektóre z nich, choć po raz pierwszy są w ciąży, przeczytały już wszystkie poradniki o dzieciach i uważają się za ekspertki w tej dziedzinie. A kiedy wreszcie pociecha przyjdzie na świat… Błędy, błędy i jeszcze raz – błędy – popełniane przez rodziców. Później przejście do instytutu badawczego. Jak na nowoczesny instytut badawczy przystało, wybitni doktorzy analizują w nim choroby równie awangardowe. Ortoreksja. Termin ten do tej pory nie był mi znany, ale sama definicja już tak: uzależnienie od zdrowego odżywiania. ,,Od jutra dieta i codziennie Chodakowska!” – krzyczą młode aktorki. Głodówki i kuracje odchudzające nie przynoszą zamierzonych efektów. Casting na modelkę, który odbywa się w Domu Kultury w pobliskiej wsi. Kandydatki walczą za wszelką cenę. Możnaby przytoczyć tu słynne powiedzenie ,,człowiek człowiekowi wilkiem”. Niestety żadna z potencjalnych pretendentek nie zostaje przyjęta. Pozostaje hańba i upokorzenie. Wszystkie takie działania prowadzą do całkowitego zatracenia swej prywatności. Ale czego się nie robi, aby być lepszym niż cała reszta. Czy to nie przypomina pewnego hitu emitowanego w jednej z komercyjnych stacji w naszym kraju? Na koniec wykpienie współczesnych artystów – raperów, od których aż roi się w internecie.
A wszystko po to, aby w naturalny i przystępny sposób ukazać polskiej widowni pewien, wydawałoby się, oczywisty fakt. Nie oszukujmy się – Polacy uwielbiają narzekać. Frustracje w połączeniu z zaciętym dążeniem narodu do innowacji stosowanych u zachodnich sąsiadów. Nietuzinkowe, a przez to niebezpieczne przedsięwzięcie. Nie każdemu przypadnie do gustu krytyka bardzo wprost.
Mimo że nie zostałam zaproszona na scenę, bawiłam się świetnie. Poważny manifest przerodził się w znakomitą zabawę zarówno aktorów, jak i publiczności. Kolory, śmiech oraz straszna prawda dotycząca nas wszystkich. Niekonwencjonalny koncept w wybornym wykonaniu młodych szyderców, a przede wszystkim zdolnych aktorów.
Jacqueline Kuffel
Źródło: „Teatralnik”, nr 5, str. 4, 24/10/2014