Sara Szepietowska – „Manifest” – Teatr im. Stefana Batorego

Sara Szepietowska – „Manifest” – Teatr im. Stefana Batorego

Nadchodzi czas, kiedy będzie trzeba wybierać między tym co dobre, a tym co łatwe.

Lubimy ludzi, którzy bez wahania mówią to, co myślą, pod warunkiem, że myślą to samo co my.

Ostatecznie ostatni MANIFEST, kolorowe rajstopy i różnorodne dziewczyny ‘ze szkolnej śmietanki’, no i oczywiście Paweł! Przyznam, że dziś widziałam Manifest po raz pierwszy i nie żałuję, że dane mi go było zobaczyć właśnie w tej odsłonie!

Gdybym miała rozwodzić się nad samą treścią to musiałabym to zobaczyć z trzy razy pod rząd tego wieczoru. Było tego bardzo wiele, głośno odbijało się w głowie. Sądzę, że zrozumiałam, ale kto wie czy kiedy sama będę w klasie maturalnej nie zrozumiem tego inaczej?

To nie był szczeniacki bunt, nie było w tym nic z politycznej gonitwy, to była fascynująca opowieść o licealnej (nie)dojrzałości. Mniej o ich rewolucjach, a więcej o dążeniach. A charakter bojkotu pozostał nienaruszony, coś o zupełnie spontanicznej formie, coś bardzo człowieczego. Kłóciliśmy się o młodość!

Po tej klasie spodziewałam się tak dużo i dostałam… całe mnóstwo. Ciężko mi ubierać w zdania głębokie frazesy, uwagi czy porady(co to, to nie, to by było nie na miejscu!), bo wszystko zostało już po prostu powiedziane, wykrzyknięte czy wyklęte. Fenomen polega tu na świetności wykorzystywania swoich możliwości w stu procentach. Każdy wdzięczny głos dziś śpiewał, każde ciało wprawnie wisiało, leżało, pływało, tańczyło i rzeczywiście zabraliście nas do równoległego świata. Cywilizacja, gdzie po środku pustki w 2075 stoi liceum, właściwie pozostał już tylko dach, jednak każdy Batorowiec może być pewien, że ten budynek się nie wypali, ta aura nie zgaśnie. Nie dopóki działają takie Teatry, nie dopóki Pan Dziaczko nie przestanie tworzyć, nie dopóki Pani Krysia strzeże naszej szkoły.

Doskonale się bawiłam, skumulowaliście wszystko co jest wyjątkowe. Wyczerpaliście inspirację z murów Batorego, a wstając przy oklaskach zrozumiałam jedną rzecz. Jestem naprawdę dumna z tego, że należę do społeczności Batorego. Dla takich chwil warto spędzać czas na godzinę przed spektaklem w kolejce na małą scenę. O takich widowiskach miło się rozmawia. Nie przytłoczony widz, który utożsamia się z odbiorem, to zadowolony widz. I mimo, że nie była to zupełna nowość, to tak jak przyznaliście na konferencji to była jedna z wielu premier nieustannie tworzącego się Manifestu!

Na koniec chcę tylko pozostać przy zadumie nad jednym z Waszych zdań z konferencji, chcecie już oddać komuś pałeczkę, należy przekazać Teatr im. Stefana Batorego. Pytanie, kto na to zasługuje i czy podołają, bo Duch Batorego musi krążyć.

W Manifeście go nie brakowało, dziękuję!

Sara Szepietowska


Źródło: Maseczka Teatralna nr 7, 26/03/2015



X