Dominika Bremer – „Manifest 2” – Teatr im. Stefana Batorego

Bo Teatr to nie budynek

Oglądając kolejny spektakl Dziewczyn, które tworzą kolektyw twórczy Teatr im. Stefana Batorego, mimowolnie pomyślałam o ciekawych zagranicznych (niemieckich i amerykańskich) kolektywach twórczych/grupach teatralnych, o których pracach czytałam, niektóre ze spektakli widziałam. Co by się stało, gdybyśmy poprosili członków tychże grup o „wylegitymowanie się” papierem szkoły teatralnej? Nic. Bo znaczna część osób należących do tych grup takowych dokumentów nie posiada. A dlaczego? Ci artyści często z teatrem związani są w inny sposób – niektórzy kończyli teatrologię, inni ekonomię, kolejni zaczynali w teatrach amatorskich, następni w artystycznych undergroundach. Aktorstwo i reżyseria były jakby na drugim planie. Stanowiły (i stanowią nadal) narzędzia przekazu pewnych treści, nigdy zaś nie były celem samym w sobie. Ci ludzie rozumieją czym jest teatr – megafonem, instrumentem, służącym do porozumiewania się z drugim człowiekiem. To co uwierające społecznie, obyczajowo, politycznie tworzy struktury tematyczne przedstawień. Paradoksalnie – inspirujące staje się wszystko to, co niezwiązane bezpośrednio z teatrem. Teatr nie ma się podobać, ma działać. Nie ma olśniewać, a prowokować. Nie paraliżować w estetycznym uniesieniu, a gwałtownie budzić do myślenia i zmiany. Przedstawione zostaje to, co uwierające społecznie, jednak w żadnym wypadku nie uwiera widza – nie jest pretensjonalne, nie wydaje się fałszywe, nie razi hipokryzją. Dlaczego? Bo jest prawdziwe. Bardzo często życie prywatne członków wspomnianych kolektywów staje się podstawą do tworzenia scenariuszy kolejnych przedstawień i projektów.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo oglądając Dziewczyny z Teatru im. Stefana Batorego widzę taki właśnie kolektyw w wydaniu juniorskim, z ogromnym potencjałem, już nie tylko twórczym, ale też po prostu myślowym (bo te dziewczyny są bardzo inteligentne, mądre i świadome). „M2” z teatru, jako pewnej formuły wypowiedzi, bierze pewną strukturę działania (wypowiedzi ze sceny kierowanej do jakiejś grupy, tworzenia relacji z odbiorcą), jednak treść utkana została z materii nieteatralnej – zaczerpnięta z tego wszystkiego co poza teatrem: absurdalnej (ostatnio coraz bardziej) rzeczywistości, w której wszyscy żyjemy (młodzi ludzie też, dlatego również mają prawo się na jej temat wypowiadać). Właśnie te doświadczenia, które Dziewczyny zdobyły przez ten rok – pierwszy rok po liceum – są kolejnym ciekawym elementem treści ich spektaklu. Jestem prawie rówieśniczką Artystek, więc czułam (mimo że spektakl oglądałam z internetu), że to wszystko – co niejako w swoim imieniu mówiły ze sceny – dotyczy również mnie. O to właśnie chodzi – o tworzenie pewnej wspólnoty (odrzućmy wszelkie narodowo-romantyczne skojarzenia!), o wytworzenie atmosfery wzajemnego zrozumienia, co Dziewczynom chyba się udaje (używam słowa „chyba”, bo niestety nie widziałam spektaklu na żywo). Bo Teatr to nie budynek – Batorowcy potrafią przemienić Liceum w przestrzeń twórczą i o to chodzi.

Dziewczyny, Wy nie potrzebujecie teatru, żeby robić teatr – po prostu. Szkoły teatralne powinny się o Was bić. Albo stworzyć nowe kierunki – bo „aktorstwo” czy „reżyseria” to dla Was za mało – bo Wy macie w sobie to wszystko i coś jeszcze (to jakaś cząstka magiczna, której nazwać nie potrafię), dlatego jesteście tak bardzo ciekawe.
Realizujcie swoje pomysły i działania, a Stefan niech Wam patronuje!
I jeszcze dodam na koniec, żeby zagrzać Was do działania: Chcemy więcej!

Dominika Bremer


Źródło: nadesłane



X