Bartosz Płóciennik – „Niczego się nie boję” – Teatr im. Stefana Batorego

Bałem się… 

Czego? Sam do końca nie potrafię sobie uświadomić. Kilka dni wcześniej zostaliśmy poczęstowani tylko garstką informacji na temat spektaklu pt.: Niczego się nie boję, które miały wzbudzić w nas choć odrobinę lęku. Garstka informacji, to chyba jednak lekka przesada. Twarzoksiążka polecała nam wziąć jedynie odrobinę odwagi, czyli coś co było na Małej Scenie niezbędne.

No to siedzę, co prawda w dość niewygodnej pozycji, ale nie to było powodem mojego zaniepokojenia. Po prostu nie wiedziałem, co się wydarzy. Myślałem sobie: za chwilę wszyscy tutaj zgromadzeni będziemy świadkami jak ktoś próbuje nas wystraszyć jakimś jękiem albo chociażby wcieli się w przerażającą postać o nietypowej posturze, z długimi czarnymi włosami, opadającymi na twarz upiora…. A tu niespodzianka. Nie dało się słyszeć żadnych krzyków, a jedynie miłą dla ucha, przygrywającą muzykę, kojarzącą się zapewne większości z Paryżem. W tym momencie pojawia się nie kto inny, a mim. Charakteryzujący się umalowaną na biało twarzą i niepokojącym uśmieszkiem. Z czasem na scenie zjawia się coraz więcej takich postaci, które gestykulują, a niektóre elementy pantomimy przerywane są przez podśpiewywanie, szepty albo uderzenia w talerze perkusyjne. Całe to zdarzenie zdawać by się mogło jest zbiorowiskiem postaci wyżywających się na folii bąbelkowej, uganiających się za bańkami mydlanymi. Wydaje mi się, że to wszystko nie ma nas przerazić, a jedynie pokazać jak wiele istnieje lęków. Chociażby lęk młodego artysty, który boi się opinii innych na temat jego dzieł.

Cały spektakl uważam za bardzo dobry występ, pod każdym względem. Nie jest on jednak dla każdego. Nietypowa, momentami trudna do zrozumienia tematyka i sama forma jego przedstawienia mogłaby niektórych po prostu znużyć. Mimo to dobrze się bawiłem oglądając świetną grę aktorską (w szczególności mam na myśli mimikę postaci) i widoczne zgranie grupy. Wielkie brawa w szczególności należą się reżyserce całego spektaklu, Marcie Wiśniewskiej. Uczennica klasy 2B skoczyła na głęboką wodę, podejmując się tak szeroko pojmowanego tematu. Już na konferencji wspomniała, że przez cały czas miała wątpliwości, co do wystawiania tej sztuki. Droga Marto, niczego się nie bój, daliście radę!

Bartosz Płóciennik


Źródło: „Maseczka Teatralna” nr 8, str.4, 20/03/2014



X