Ania Gulbinowicz – „Manifest” – Teatr im. Stefana Batorego

Ania Gulbinowicz – „Manifest” – Teatr im. Stefana Batorego

Energia pięciu żywiołów

Proszę państwa, zdawało się, że mamy cztery żywioły… Nic bardziej mylnego! Trzeci konkursowy spektakl sobotniego popołudnia zaprezentował publiczności siłę pięciu odmiennych kobiecych żywiołów. Teatr im. Stefana Batorego, czyli pięć emanujących energią kobiet, zaprezentowało przepełnionej sali Bramy „Manifest”. Redakcja gazety bez zastanowienia uznała, że ten spektakl położył na łopatki wszystkie te, które zostały odegrane dzisiejszego dnia. Co ciekawe, wszystkie sobotnie występy, mniej lub bardziej poruszały problem starości. Aktorzy zapewne nie mieli świadomości, że jedno przedstawienie będzie pewnego rodzaju odpowiedzią na poprzednie. Dziewczyny poruszyły różne, wręcz skrajne problemy z jakimi stykami się na co dzień. Poprzez kierunki studiów, które coraz częściej przybierają śmieszne formy, jak „dekorator hal produkcyjnych” i problem nadawanych tytułów (przecież wszyscy wiemy, że „inżynier” brzmi bardziej prestiżowo niż „licencjat”), przez obsesję na punkcie medycyny oraz upiększania siebie, doszliśmy do wyjątkowo częstej dziś uwzględnianej kwestii starości. Aktorki umilały nam czas swoimi niezwykłymi głosami, które wywoływały u mnie gęsią skórkę, nawet gdy piosenka zdawała się być dość prosta i banalna. Nie zabrakło urywków z programu „Familiada” i słynnych żartów Strasburgera, na co publiczność reagowała gromkim śmiechem, przypominając sobie teleturniej łączący pokolenia. Przeskakiwanie z tematu na temat okazało się świetnym zabiegiem, bo dziewczyny sprytnie operowały emocjami oglądających. Feministyczne stwierdzenia i śpiewy paradoksalnie przeplatały się z rozbrajającymi refleksjami „dajcie faceta byle jakiego”. Siedząc tuż przy scenie i bacznie obserwując zarówno spektakl, jak i publiczność widziałam, że widzowie bawili się świetnie i wręcz ŁAKNĘLI kolejnych tematów „Manifestu”. Jednym z ostatnich tematów, szczególnie umiłowanych przez artystów tegorocznego festiwalu była starość i stereotypy powtarzane przez naszych dziadków. Zwroty „kiedyś było lepiej” lub „jak będziesz w moim wieku to zrozumiesz” usłyszeliśmy dzisiejszego popołudnia już w trzecim spektaklu. Jedność myśli? Coś w tym jest, szkoda tylko, że podczas dyskusji nie zostały poruszone merytoryczne kwestie, które starały nam się pokazać aktorki (i co bezbłędnie udało im się zrobić). Przemyślenia zespołu redakcyjnego są jednoznaczne – dziewczyny odwaliły kawał dobrej roboty, wylewając autentyczne myśli młodego człowieka i każdy z nas chciałby znaleźć się u ich boku na scenie (nie tylko dlatego, że są piękne)!

Ania Gulbinowicz


Źródło: Łaknienia, Akt IV, 2016



X